HOW TO KAMEROWAĆ?

Czym różni się filmowiec od menela? Mówią, że iPhonem, ale poznasz go też po ilości targanego ze sobą sprzętu. Wbrew pozorom to nie jego życiowy dobytek, a elementarne narzędzia pracy. Bez czego nie może obejść się szanujący filmowiec, bez względu na to czy pretenduje do Oscara czy chce robić zasięgi? Sprawdźcie!

1. Szkiełko i oko

Gdyby nie parafraza klasyka, zamienilibyśmy kolejność – najpierw oko, potem szkiełko. Bez dobrego spojrzenia, umiejętności kompozycji kadru i patrzenia obrazem, nie pomoże nawet Alexa ani RED. Dobrze, że reguła ta działa w obie i mając zmysł filmowca, smartphone zrobi robotę. Przykład? Film Tangerine wyświetlany na Sundance zrealizowany został w całości trzema iPhone’ami 5s. Kompromisem między ogólnodostępną technologią kieszonkową, a drogimi kamerami stają się lustrzanki z funkcją video. W tym temacie polecamy Canony ze stosunkowo niedrogą optyką (koniecznie zaopatrz się w jasny obiektyw 50mm!) i dużymi możliwościami technicznymi.

2. Panie, poświeć mi tutaj

Wyobraźcie sobie, że filmowe kamery, których wartość wraz z optyką jest równa cenie nowego Superba wciąż potrzebują wsparcia. Tak jak bez czujnego oka wiele nie zdziałamy zbyt wiele, tak niewystarczająco doświetlony plan nadaje się do niczego. Floty lamp wyładowczych postawionych na zwyżkach przed filmowanym obiektem są więc na porządku dziennym pełnometrażowych produkcji. Jak radzić sobie przy projektach na dużo mniejszą skalę? W plenerze bardzo często wystarczy blenda, która we współpracy z jasnym obiektywem da oczekiwane rezultaty. Do realizacji materiału w problematycznych wnętrzach sprawdzą się softboxy, dające miękkie, rozproszone białe światło. Cena takiego zestawu to około 400 zł, a obraz stanie się doświetlony i przyjemniejszy dla oka.

3. Polski film, czyli nic nie słychać

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego domeną polskiego kina są niezrozumiałe dialogi? To nie wina niedoinwestowania w sprzęt, ale dewaluowania roli dźwiękowców, którzy notorycznie zmuszani są do zbierania na szybko, bo kolejna scena goni. Efekt? Albo nic nie słychać albo dialogi kłują swoją sterylnością studyjną. Zła jakość dźwięku to niestety grzech główny niskobudżetowych produkcji. Uzbrój się w mikrofon kierunkowy, który będzie zbierał dźwięki otoczenia, ale nie pokładaj w nim całej swojej wiary. Do scen mówionych i setek zawsze używaj mikroportów i nie zapominaj, by zawsze wykonywać krótkie próby dźwięku.

4. Backup 4ever

Wracasz z planu umęczony i styrany, odpalasz kompa, a tam okazuje się, że karta jest pusta. Nic, zero, klęska. Zaczynasz sprawdzać tanie bilety do Meksyku. Rozwiązanie jest proste – zawsze rób kopie zapasowe. Miej w zanadrzu kilka kart pamięci i komputer, na którym na bieżąco możesz sprawdzać jakość realizowanego materiału. Zasada stara jak świat – lepiej zapobiegać niż leczyć.