Symulacja biznesowa w firmie produkcyjnej to nie zabawa, tylko narzędzie do zwiększania efektywności liderów i komunikacji między działami. Zobacz, jakie daje korzyści i kiedy ją wdrożyć.
Dowiedz się, jak firma produkcyjna usprawniła komunikację, rozwinęła liderów i zwiększyła efektywność procesów dzięki zewnętrznemu konsultingowi HR. Prawdziwy case z wdrożenia JBS Europe.
W rzeczywistości, w której klienci codziennie toną w morzu reklam, jest jedno narzędzie, które przebija się przez szum z chirurgiczną precyzją: społeczny dowód słuszności.
Zobacz, jak w praktyce wdrożyć grę menedżerską w firmie produkcyjnej. Prawdziwe etapy, błędy, wyniki i przykłady z wdrożeń w polskich firmach.
To historia, która wydarzyła się naprawdę. Dziś nie będzie o strategiach, które dobrze wyglądają na prezentacjach, ale o realnym przykładzie z życia.
Większość firm działa w rytmie codziennej bieżączki: telefony, maile, kampanie, spotkania i wszystko „na już”. W efekcie brakuje czasu na refleksję i strategiczne decyzje. Tymczasem największe zwroty w marketingu osiągają nie ci, którzy robią najwięcej, tylko ci, którzy mają plan. Nie listę życzeń, ale mapę działań, która prowadzi do konkretnych, mierzalnych efektów.
Zatrudnienie handlowca to nie cud. To proces. A większość firm w Polsce robi to tak, jakby chciała wygrać wyścig Formuły 1, mając tylko kosiarkę spalinową. Brzmi absurdalnie? Czytaj dalej…
Znasz to uczucie? Co jest gorsze niż brak pieniędzy? To, że myślisz, że zasuwając od projektu do projektu, rozwiążesz problem płynności. To jest pułapka! Widziałem to setki razy – firmy wpadają w błędne koło „zasuwania na akord”, tylko po to, żeby utrzymać cashflow.
Lead magnet, czyli magnes na klientów, to narzędzie, które ma generować realną sprzedaż, a nie tylko lajki i puste zasięgi. Zbyt wielu przedsiębiorców traktuje go jak ozdobę marketingową – ładny PDF, obietnica wartości, a później… cisza. Tymczasem dobrze przygotowany lead magnet działa jak początek procesu sprzedażowego.
Przez lata prowadzenia firmy nie miałem żadnej spektakularnej wpadki. Nie było bankructwa, nie było procesów, nie było dramatu rodem z gazet. Ale… było coś gorszego. Dziesiątki małych decyzji, odkładanych wyborów i kompromisów. I kiedy je zsumowałem – wyszło 2,5 miliona złotych.
